piątek, 8 listopada 2013

Epilog

19 lat później
( Oczami Leny )
Muszę wam chyba opowiedzieć co działo się przez ostatnie lata mojego życia, życia tu, w Dortmundzie. Od naszego ostatniego spotkania nigdzie się stąd nie wyprowadzałam. Ja i nie tylko ja. Został tutaj Łukasz, Marco, Robert, Kuba i oczywiście mój mąż Mario. Dostawali świetne propozycje z najlepszych klubów. Real, Barcelona, Bayern, Manchester.... Oni jednak postanowili zostać w Borussii i to dla niej zdobywać tytuły. Coroczne zwycięstwa w Bundeslidze, 5 pucharów Ligi Mistrzów.... Oczywiście gdy nasi chłopcy przestali już grać jako zawodowi piłkarze, Borussia znalazła nowych, młodych i bardzo zdolnych zawodników, którzy zdobywają dla nas wiele tytułów. Ale o sporcie może już zakończę, zapewne chcielibyście się dowiedzieć co działo się w życiu moim i moich przyjaciół. A więc może zacznę od państwa Lewandowskich. Robert, jeden z najlepszych zawodników świata, pogromca Realu, wielokrotny zdobywca złotej piłki. Ania, mistrzyni Europy w karate tradycyjnym, wspaniała kobieta. Ta dwójka postanowiła, że już zawsze będą zasypiać i budzić się obok siebie, codziennie pili razem herbatę. Że zawsze będą się wspierać i walczyć o miłość, która połączyła ich przed katy. Trzy lata po ślubie Bóg dał im coś co jeszcze bardziej miało zacieśnić ich relacje. Dał im dziecko, które zostało poczęte podczas egzotycznych wakacji. Dziecko początkowo niechciane przez jednego z rodziców. Niechciane przez Anię. Nie chciała ona rezygnować z kariery, bała się, że Robert nie będzie jej chciał gdy jest w ciąży. Nic mu nie powiedziała... Gdy pewnego razu poszła na trening, zemdlała. Kiedy się obudziła w szpitalu, zobaczyła nad sobą uśmiechniętego Roberta.
- Kochanie, zostaniemy rodzicami - powiedział szczęśliwy i pocałował mnie w policzek.
- Robert, ty się cieszysz ? - spytała zszokowana.
- Aniu, oczywiście, że tak. Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi - wtedy odetchnęła z ulgą.
Najgorsze już za nią.

8 - siem miesięcy później znalazła się w tym samym szpitalu, tylko że na porodówce. Obok niej siedział Robert, który mocno trzymał jej rękę.
- Dasz radę kochanie - szeptał.
- Nie, już nie mogę - krzyczała.
- Niech pani prze - powiedziała lekarka.
- Aaaa - wtedy usłyszała głośny płacz, płacz jej dziecka.
- Córeczka pani Aniu - powiedziała położna podając jej maluszka. Była taka malutka, taka śliczna, była jej. Wtedy dziewczyna spojrzała na Roberta. Był wzruszony, widziała łzy na jego policzkach.
- Robert, to nasza córeczka - powiedziała szczęśliwa.
- Jest śliczna. Moja mała Gabi - uśmiechnął się.
- Gabi ? - spytała.
- Podoba ci się ?
- Tak, jest wspaniałe. Gabrysia Lewandowska - lekko pogładziła dziewczynkę po rączce. Mała Gabrysia rosła jak na drożdżach. Oczywiście sport odgrywał w jej życiu ważną rolę. Jednak nie trenowała ani piłki, ani karate. Zajęła się siatkówką. Teraz szesnastoletnia Lewandowska gra w jednej z dortmundzkich drużyn oraz reprezentacji naszego kraju. Jest też zakochana w pewnych chłopaku. Jest on synem jednego z przyjaciół jej ojca - Łukasza Piszczka. Może kiedyś coś z tego będzie.... ?

Teraz może opowiem co tam słychać u Łukasza i Igi. Jak pewnie pamiętacie 19 lat temu, jeszcze podczas mojego ślubu była w ciąży. Urodziła dokładnie po tygodniu w tutejszym szpitalu. Gdy przyszło co do czego pan Piszczek oczywiście nie wytrzymał i zemdlał. Obudził się dopiero po fakcie. Na świat przyszedł wtedy jego pierworodny syn. Po wielu debatach i awanturach został nazwany Sebastian, czyli tak jak chciała jego mamusia.
- To ja się męczyłam pięć godzin, aby go urodzić, podczas gdy ty leżałeś na kafelkach przed salą - argumentowała. Łuki musiał się zgodzić. Sebastian Piszczek.... Początkowo nie podobało mu się to imię, ale z czasem się do niego przyzwyczaił. Jego synek był jego oczkiem w głowie. Uwielbiał się z nim bawić, nosić go na rękach. To on nauczył go jako pierwszy kopać piłkę, zapisał na treningi dla młodzieżowej Borussi. Zabierał na mecze. Teraz już 19 - letni Sebastian gra w dorosłej Borussi Dortmund na pozycji lewego pomocnika. Jest bardzo dobry, tak jak jego tata, który oczywiście zawsze przychodzi oglądać swojego syna w akcji. Ostatnio Seba dostał propozycję wypożyczenia do innego klubu, a mianowicie do FC Barcelony, jednak postanowił tutaj zostać ze względu na dziewczynę, która nie jest mu obojętna.... Ale Sebastian to nie jedyna pociecha Piszczków, małżeństwo doczekało się jeszcze jednej pociechy, a mianowicie córeczki Weroniki. Imię wybierał Łukasz. Na razie Wera chodzi do liceum w Dortmundzie do jednej klasy z Gabi Lewandowską, za rok zdają maturę. Werka jednak nie skupiła swojej uwagi na sporcie tak jak brat czy najlepsza przyjaciółka. Ją interesowało zupełnie co innego, zakochała się bowiem w teatrze. Główne role zawsze grane są właśnie przez nią. W przyszłości ta dziewczyna chciałaby być znaną aktorką i występować w najlepszych dziełach filmowych. Na razie postanowiła, że nie będzie zajmowała się chłopakami, tylko teatrem i nauką. Ale chyba każdy widzi, tego chłopaka, który odprowadza ją wieczorami do domu i całuje w policzek, każdy widzi Austina Şahina....

 Natomiast życie Reusów jest bardzo połączone z naszym. Pamiętam do dzisiaj jak kiedyś chłopaki żartowali sobie, że zostaniemy rodziną. Mieli rację, niecały miesiąc temu mój syn ożenił się z Sophie. Kto by przypuszczał, że najlepszych przyjaciół z piaskownicy połączy coś więcej. Początkowo potajemne spotkania, miłosne liściki. Pamiętam jak któregoś dnia powiedzieli nam, że są razem. Mieli wtedy po 17 lat. Do dzisiaj pamiętam twarz Marco, która poczerwieniała ze złości, ale jego słowa były chyba jeszcze lepsze.
- Pamiętaj, jeśli coś zrobisz mojej córce, to nie będę zważał na to, że jesteś moim chrześniakiem, a twoi rodzice moimi najlepszymi przyjaciółmi. Potem się śmiał i powiedział, że cieszy się, że Sophie trafiła na takiego uczciwego chłopaka. Do dzisiaj pamiętam jak mój syn powiedział mi, że się wyprowadza, i w dodatku będzie mieszkał z dziewczyną. Przeżyłam wtedy szok, ale nie mogłam nic na to poradzić, gdyż mieli po 20 lat. Może opowiem coś o Sophie. Moja synowa jest wspaniałą tancerką baletową, co oczywiście wiąże się z licznymi wyjazdami i godzinami ćwiczeń. Ale widać, że ona to kocha, więc ja liczę jej wiele zwycięstw i tego, aby stawała się jeszcze lepsza niż jest. Reusowie niestety nie doczekali się kolejnego potomka, gdyż Ola straciła swoje drugie dziecko podczas poważnego wypadku samochodowego. Niestety nie udało jej się ponownie zajść w ciąże. Dorosła już Sophie jest i oczkiem w głowie. Zgodnie z zapowiedziami mojego męża Leo został piłkarzem BVB. Jesteśmy z Mario z niego bardzo dumni. Jest świetny, zawsze chodzimy na jego mecze. Ale Leo nie jest jedynym powodem do dumy, mamy jeszcze wspaniałą córkę Alice. Chodź ma ona dopiero 18 lat już z nami nie mieszka. Aktualnie przebywa w Anglii gdzie studiuje dziennikarstwo na jednej z najlepszych uczelni. Już napisała swoje pierwsze artykuły, które są świetne. Dostała nawet propozycję pracy w New York Times, ale odmówiła. Mówi, że po studiach chce wrócić do tego tajemniczego i pięknego miasteczka jakim jest Dortmund. Do miasteczka, w którym ta historia miała swój początek.....





Oddaję w wasze ręce Epilog mojego pierwszego opowiadania, nie udanego moim zdaniem. Ale dzięki niemu wreszcie znalazłam swój styl pisania. Bardzo wam dziękuje za czytanie i komentowanie tych moich marnych wypocin.

Ale jeszcze się z wami tak jakby nie rozstaję, prowadzę jeszcze trzy pozostałe blogi, a jeszcze niedługo mam zacząć pisać kolejne z Leną, które mnie mocno motywowała swoimi komentarzami,  dziękuje Ci kochana :*
Pragnę też podziękować pozostałym czytelniczką, dziękuje wam



ZAPRASZAM:
http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/

http://tylko-jeden-blad.blogspot.com/

http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=788824703782451815#allposts/src=dashboard

Pozdrawiam i do zobaczenia, Nat :*

Zaczarowani