*Aleksandra
Jestem szczęśliwa, po raz pierwszy od kilku miesięcy jestem strasznie szczęśliwa. Gdyby nie Lena nigdy nie poznałabym Marco, nie byłabym teraz z nim w ciąży. Bardzo zdziwiła mnie jego wczorajsza reakcja, teraz już wiem, że nie mam się czego bać, że zawsze mogę mu wszystko powiedzieć. Nagle poczułam czyjś oddech na swoim karku, przeszedł mnie dreszcz, uwielbiałam to.
-już nie śpisz-zwróciłam się do blondyna.
-nie jakoś nie mogłem, a poza tym jest już dziewiąta. Wiesz, jestem strasznie szczęśliwy. Jeszcze nigdy żadna kobieta nie dała mi tyle szczęści co ty-powiedział nieśmiało.
-oj Marco ale jesteś słodki-pocałowała go w polik. -nie idziesz dzisiaj na trening?
-nie Klopp dał nam wolne, nie ma treningów przez cały tydzień.
-to świetnie.
-noo, a zapomniałem ci powiedzieć, zaraz tutaj przyjedzie Mario, Lena, Łukasz z nową dziewczyną Igą i Robert z Anią.
-Marco wstawaj szybko, musimy sprzątać ten bałagan z wczoraj.
Szybko się poderwali to znaczy Marco poszedł sprzątac, a Ola zaczęła się szykować na spotkanie z przyjaciółmi.
30 minut później.
Wszyscu już przybyli do posiadłości Reusa, teraz siedzieli w salonie. Chłopaki grali w fife, oczywiście nie odbyło się bez kłutni kto kim gra, niestety musiała zainterweniować Lena.
-no dobra chłopaki, ja już nie mogę z wami. Łukasz ty grasz Barceloną.
-ale ja ich nie lubie.
-trudno, było się dogadać. Reus Juventud, Mario BvB, a Robert Realem.
-jest!!!!-krzyknął Lewy
-ale to nie sprawiedliwe, Realem mogą grać tylko blondyni-zawył Mario
-to tak się składa, że ty nie będziesz nim grał bo jesteś brunetem-skwitowała
Wtedy chłopaki wpadli w pompe, a Mario strzelił focha i odwrócił się od nich tyłem.
-oj Mario mój kochany powróć do nas-zaśpiewał Lewy i chciał go przytulić.
-Lewy odczep się od niego to mój misio-krzyknał Marco i rzucił się na nich.
-uuu kanapka-ucieszył się Łukasz i wskoczył na nich.
To był naprawdę śmieszny widok, dziewczyny zwijały się ze śmiechu, wkońcu chłopcy się ogarneli i zaczęli grać, zatem Polki wdały się w rozmowę o ciuchach, kosmetykach i takich tam. Piłkarze już zagrali wszystkie mecze, wygrał Mario. Ale co tu się dziwić on gra w to nałogowo.
-ej a co byście powiedzieli na wypad całą paczką na jakieś małe wakacje w tym tygodniu?-spytał Robert
-to nie jest wcale głupi pomysł, tylko gdzie?
-może do Polski, na przykład w góry.
-to jest dobry pomyśł, Mario i Marco wreszcie poznają nasz kraj.
-dobra to kiedy jedziemy?
-może jutro, jest nas osiem osób wieć możemy pojechać dwoma samochodami.
-jednym Mario, Marco, Ola i Lena, a Drugim Polacy.
-ok, to jutro się widzimy o 6.30 pod domem Łukasza.
-dobra, to my się zbieramy bo trzeba się spakować.
Każdy rozjechał sie do swoich domów, zaczęło się wielkie pakowanie.
*u Leny i Mario
-no kochanie gdzie są moje kompielówki?-dopytywał się Mario, który biegał po domu ciągle czegoś szukając.
-Mario ty to gorzej odemnie, zobacz w szawce z bielizną.
-a no tak, nie przyszło mi to do głowy
Lena już była spakowana wieć postanowiła pooglądać sobie telewizję. Oczywiście musiał jej to przerwać Mario, który znowu czegoś szukał.
-Mario co znowu?
-błagam pomusz mi, ja już nie mam do tego siły.
-oj Mario, Mario ty niedługo zostaniesz ojcem, a czasem zachowujesz się gorzej niż dziecko.
Następnego dnia Mario był bardzo niewyspany,bowiem nie był przyzwyczajony do wstawania o tak wczesnych godzinach. Lena jednak go jeszcze bardziej zdołowała, mówiąc, że niedługo tak będzie codziennie.
-no to jak ruszamy na podbój Polski?!-zapytał Piszczek
-tak jest kapitanie
***********************************************
No i mamy kolejny, nie zbyt on mi się podoba ale same oceńcie. Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze, one naprawdę motywują mnie do dalszego pisania.
Dzisiaj 31 maj wię wszystkiego najlepszego Marco <3