- Leo, Leo gdzie jesteś!?- krzyczałam
Boże gdzie jest mój syn, moje życie, mój skarb? Strasznie się bałam o moje dziecko. Zaczęłam przeczesywać cały park, nigdzie go nie było.
Dlaczego !? Dlaczego w życiu spotykają mnie same tragedie!? Pozostało mi tylko jedno, muszę zadzwonić na policję. Wybrałam w komórce numer i zadzwoniłam. W słuchawce usłyszałam głos kobiety:
- Tak słucham ?
- Chciałam zgłosić porwanie gdy byłam na spacerze z moim synem ktoś mnie ogłuszył, gdy się ocknęłam Leo już nie było- załkałam
- Proszę się uspokoić, gdzie doszło do porwania?
- W parku koło Signal Iduna Park.
- Dobrze proszę tam czekać policja już jedzie
- Oczywiście- rozłączyłam się
Musiałam powiadomić Mario. Zadzwoniłam, odebrał po kilku sygnałach.
- Lenka gdzie jesteście?-spytał
- Mario...ty musisz tu przyjść- powiedziałam przez łzy.
- Kochanie co się stało, czemu płaczesz?
- Leo...on. Mario jestem w parku, przyjdź.
- Nie ruszaj się, już biegnę.
Po dziesięciu minutach byli wszyscy. Policja szukała, strasznie długo to trwało. Siedziałamwtulona w Mario, on też był w szoku.
- Będzie dobrze kochani- głaskał mnie po głowie
- A jak nie!? Jak mów Leo się nie znajdzie?
- Musi się znaleźć, jak się dowiem kto to to urwę mu głowę.
Podeszła do nas jedna z policjantek.
- Niech państwo idą do domu, gdy będziemy już coś wiedzieć skontaktujemy się z państwem.
- Czy pani się słyszy?! Moje dziecko zostało porwane, a ja mam iść do domu!? Ma pani dzieci?
- Tak mam.
- Aco by pani zrobiła w mojej sytuacji!?
- Zapewne to samo co pani
- Proszę pani pieniądze nie grają roli, proszę tylko znaleźć nasze dziecko- wtrącił się Mario
- Chcemy załorzyć podsłuchy w państwa telefonach, gdyby na przykład porywacz dzwonił
- Oczywiście
Po tych wszystkich czynnościach Mario zabrał mnie do domu. Ja od razu poszłam do pokoju dziecięcego. Zaczęłam przeglądać ubranka mojego syna. Mario stał opierając się o futrynę drzwi.
- Do niektórych nawet nie dorósł...Teraz wiem jak czują się te wszystkie matki
- Zobaczysz Leo jeszcze będzie biegał w tych rzeczach, nauczymy go grać w piłkę, będziemy wszyscy razem chodzili na mecze Borussi- pocieszał mnie
- Mam nadzieję
Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka, Götze podniósł się i poszedł otworzyć. Tam nikogo nie było, tylko kartka z wiadomością:
" Jeszcze pożłujesz suko. Zrobię z twoim synem to co ty kiedyś zrobiłaś z moim. Zabiję go. Poczujesz się tak samo jsk ja wtedy"
Wiedziałam już kto go porwał. Ta przeszłość nie chce odejść, wraca mo raz kolejny.
Kolejny w wasze ręce, trochę namieszałam ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Jak będzie 12 komentarzy kolejny dodam jeszcze dzisiaj lub jutro.
Jeju, mam nadzieję, że mały Leo się odnajdzie... I żeby nic nikomu się nie stało :c
OdpowiedzUsuńFajnie, że mieszasz ;))
Pozdrawiam c;
Zapraszam : fest-der-liebe-bvb.blogspot.com
Biedny Leon! :( Mam nadzieję, że wszystko będzie z nim dobrze :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Biedaczek ten Leo :c . Czekam na kolejny Rozdzial <3.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że Leo się znajdzie i będzie cały i zdrowy .
Czekam na nexta ;D
Pozdrawiam ;*
rozdział jak zawsze super.
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję że Leo się znajdzie i będzie cały i zdrowy.
Czekam na kolejny
Rozdzial świetny,mam nadzieję że leo się znajdzie
OdpowiedzUsuńhttp://reusowa.blogspot.com/ -> zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń+ Mam nadzieję, ze Leo się znajdzie :c świetny rozdział !
O lol. Kto porwał leo ???? Oby nic mu się jednak nie stało. Czekam na kolejny :-)
OdpowiedzUsuń