Zmotywujecie mnie trochę swoimi komentarzami ? Plose....
( Oczami Leny )
Tak jak już wcześniej wspominałam wróciłyśmy z dziewczynami z zakupów i udałyśmy się do domu Oli i Marco gdyż właśnie tam przebywali nasi chłopcy i ukochane pociechy. Gdy weszłyśmy do środka trochę się przeraziłyśmy gdyż było strasznie cicho. Jednak gdy weszłyśmy do salonu odetchnęłyśmy z ulgą. Dzieciaki musiały dać chłopcom mocno w kość gdyż wszyscy spali w rożnych częściach salonu. Postanowiłyśmy zrobić obiad , mi przypadło nakrywanie do stołu ponieważ nie byłam zbyt dobrą kucharką co wszyscy wiedzieli doskonale. Gdy kładłam już ostatni talerz na blat stołu poczułam czyjeś ciepłe ręce w mojej talii. Odwróciłam się i ujrzałam mojego narzeczonego.
- Hej kochanie - pocałował mnie.
- Hej - oddałam pieszczotę.
- Jak udały się zakupy ? - spytał.
- Dobrze, a co tam u was ?
- Dzieciaki dały w kość. Wiesz tak sobie pomyślałem...- uśmiechał się.
- Tak ? - podniosłam pytająco brew.
- Tak sobie pomyślałem, że może byśmy się postarali o rodzeństwo dla Leo - poruszał znacząco brwiami.
- A ty tylko o jednym - skomentowałam.
- Wiesz ale ja się troszczę o to aby gatunek ludzki przetrwał, a ty...- pocałował mnie.
- Jesteś zboczony i niewyżyty seksualnie - powiedziałam
- Ale kochanie jak ja mam się powstrzymywać skoro ty mnie tak podniecasz - przygryzł płatek jej ucha.
- Widzę, że ja i tak nie mam nic do gadania. Ale od razu mówię ja chcę córkę.
- Już ja się postaram o syna - zaśmiał się.
W tym momencie do kuchni wszedł Reus.
- Kochanie kupujemy psa - zwrócił się do narzeczonej.
- Ale Marco co się stało ? Ja się na żadnego psa nie zgadzam !
- Kochanie ale on nam jest potrzebny - usprawiedliwiał się.
- Ciekawe po co ? - chciała się dowiedzieć.
- No wyobraź sobie, że Austin lub Leo chcą ożenić się z moją córką - oburzył się.
- I co w tym złego Reus ? - dopytywała się.
- No bo ja nie oddam mojej córki takim....Jeszcze odziedziczą niektóre cechy po swoich ojcach, to już będzie katastrofa - lamentował piłkarz.
- Co na przykład ? - włączyłam się do rozmowy.
- Jeśli Leo będzie taki zboczony jak Mario to...
- Ej ja wcale nie jestem zboczony - bronił się Mario.
- Nie no wcale - zakpiłam.
- Nie masz dowodów - uśmiechnął się.
- Dzisiaj podszedłeś do mnie i powiedziałeś, że musimy się postarać o rodzeństwo dla Leo i ty już się o to postarasz. - przypomniałam.
- No właśnie i jeśli Leo będzie taki jak Mario to w głowie będzie mu tylko jedno. Zapładnianie, a ja nie chcę zostać szybko dziadkiem - załamał się Reus.
- Tato, tato cio to jest zapłodnienie ? - do kuchni wpadł mały Austin.
- Wiesz synu...to jest coś takiego....eee....wujek Robert ci wyjaśni - produkował się Nuri.
- Nie ma mowy, ja będę ze swoim synem przeprowadzał takie rozmowy - uciekł do salonu.
- No tato cio to jest to zapłodnienie ? - dopytywał się Şahin junior.
Kilka godzin później.
Wracałam właśnie z Mario i Leo do domu gdy nagle mój narzeczony skręcił w jakąś inną ulicę.
- Mario gdzie ty jedziesz ? - spytałam.
- No bo wiesz mama dzwoniła i powiedziała, że się straszliwie stęskniła za Leo i żebyśmy go przywieźli i nawet na noc może zostać - powiedział szybko obawiając się swojej ukochanej.
- I ty postanowiłeś z tego oczywiście skorzystać ?
- No bo wiesz mama tak bardzo prosiła, nie miałem serca jej odmówić. - tłumaczył się.
- Ale ostrzegam cię, dzisiejszy dzień nie skończy się seksem, co to to nie - uprzedziła go.
- Wiem, nawet nie miałem takiego zamiaru. Dzisiaj idziemy na imprezę do klubu.
- A kto idzie ?
- No my, Reusowie, Piszczkowie, Lewandowscy, Błaszczykowscy , Sahinowie, Hummelsowie...
- A z kim zostawiają dzieci ?
- Wyobraź sobie, że moja mama i mama Marco zaproponowały, że zostaną ze wszystkimi dzieciakami - uśmiech.
- Czyli ja już nic nie mam do gadania ?
- Nie kotku nie masz - pocałował mnie.
- No dobra to jedź do twojej mamy - uległam.
Po godzinie byliśmy już w domu i zaczęliśmy się szykować.
- Mario ! - krzyknęłam.
- Co ?
- Chodź tutaj - poprosiłam.
- Już pędzę kiciu.
Po chwili stał już obok mnie.
- Co mam zrobić ? - spytał.
- Zapniesz mi sukienkę - poprosiłam.
- Wiesz, ja bym wolał ją z ciebie ściągnąć i wiesz, może zostaniemy - zrobił minę szczeniaczka.
- Nie ma mowy, chcę się zabawić - powiedziałam przez śmiech.
- To ja nie mogę pić - skwitował.
- Ale dlaczego ? - nie rozumiała.
- Bo jeszcze mi ciebie ktoś ukradnie i będzie - przytulił mnie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Po godzinie byliśmy w klubie, no to teraz zacznie się zabawa...
Jeszcze raz przepraszam za nieobecność, tak jak już mówiłam rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu w piątek, czyli że następny dopiero w przyszłym tygodniu no chyba, że znajdę czas.
Jak tak pierwszy dzień w szkole ? Powiem, że u mnie nawet spoko, na szczęście dzisiejszy dzień to tylko pogadanka o BHP i innych.
Pamiętajcie komentujcie !!!
Zapraszam na moje pozostałe blogi obiecaj-ze-mnie-nie-skrzywdzisz.blogspot.com
oraz tylko-jeden-blad.blogspot.com
Buziaki :*
Fajnie by było gdybym Lena zaszła w ciążę w końcu lepiej wychowywać się z rodzeństwem. Uwielbiam Twojego bloga jest super ;)
OdpowiedzUsuńRozdział super!
OdpowiedzUsuńMario ten zboczuch xD Mam nadzieję, że imprezka im się uda ;D
Pozdrawiam ;*
Oj ten zboczony Mario. Uwielbiam tego typa :>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Buziaki ;*
Oj zboczony Mario ;D
OdpowiedzUsuńOby imprezka im się udała ;D
Super rozdział jak zawsze <3
Czekam na nn ;3
Pozdrawiam ;*
PS. U mnie nowy rozdział http://julka-i-gotzeus.blogspot.com/