Następnego dnia najwcześniej wstał Mario, nie chciał budzić Leny ani towarzystwa więc wstał bardzo ostrożnie. Niestety niechcący szturchnął ukochaną, trzeba jednak przyznać że ma ona bardzo mocny sen, bo nawet nie mrugnęła. Wziął szybki, zimny prysznic na rozbudzenie i poszedł do kuchni robić śniadanie. Chciał się jakoś zrekompensować dziewczyną za wczoraj, tak je olali, ale to przez ten mecz. Jednak i tak było mu głupio, postanowił zrobić naleśniki, nie oszukujmy się on umiał robić tylko to. Zaczął robić ciasto, następnie rozgrzał patelnię i zaczął smarzenie. Została tylko dekoracja, a więc miał sos czekoladowy i truskawkowy, a do tego bitą śmietanę. Dla Lenki postanowił zrobić w kształcie serduszka, w środku napisał sosem "dla mojej ukochanej", a obok zrobił wieżyczki ze śmietany. W końcu wszyscy już wstali i zeszli na dół. To zdziwienie na ich twarzach kiedy zobaczyli kto zrobił śniadanie.
-to nie sprawiedliwe, Lena ma taki fajny-marudził Robert
-Robercik zazdrosny o Mario-zakpił Marco
-yy nie o Mario tylko o naleśniki, a moim misiem jest i tak Lena i Łukasz-zaśmiał się Lewy.
-co robimy po śniadanku?
-ja to bym poszła nad jakieś jeziorko-powiedziała Ania
-niedaleko tutaj jest takie jedno, dziewczyny mogą się poopalać, a my chłopaki możemy pożyczyć kajaki i sobie wyscigi zrobić-oznajmił Piszczu.
-ja tam chętnie pójdę-powiedziała Terakowska
-ja też
-no to idziemy się szykować i spotykamy się tutaj za 20 minut.
-ok
O wyznaczonym czasie wszyscy zeszli już do salonu tylko Roberta nigdzie nie było, w końcu zszedł oo jakiś 5 minutach ubrany w kompielówki i śmieszny kapelusz. Chłopcy wybuchnęli śmiechem.
-No co się śmiejecie, nie chcę dostać udaru-powiedział Lewy i strzelił focha z przytupem.
-oj Lewusku nie gniewaj się, powiem ci że w tym nakryciu wyglądasz bardzo gustownie-powiedział Mario
-kpij sobie ze mnie kpij, ale zobaczymy kto potem będzie cie zbierał z ręcznika jak udaru dostaniesz-skwitował Lewy i poszedł zakładać buty.
Droga na jeziorko prowadziła przez mały, uroczy lasek, który naszczęście był dobrze oznakowany. Wokót trasy turystycznej rosły wysokie drzewa, rozległe kępy krzaków i kwiaty i różnobarwnych kolorach.
W końcu doszli do upragnionego miejsca, dziewczyny rozłożyły na trawie ręczniki, zdjęły ubrania i zostały w samych strojach kąpielowych. Chłopcy zaś poszli wypożyczyć kajaki, mieli zrobić wyścigi. Mario z Łukaszem w jednym, a w drugim Marco i Lewy. Dziewczyny kibicowały swoim partnerom, Lenka miała im sędziować
-no dobra chłopcy na trzy. Raz...dwa...trzy start !!!-krzyknęła, a chłopcy zaczęli swoje wyścigi. Początkowo prowadził Reus i Lewandowski jednak po chwili pozostali dwaj wzięli się do roboty, nadgonili straty i w końcu wyszło na to, że wygrali.
-tak nasi chłopcy najlepsi!-krzyczała Terakowska wraz z Igą.
-no kochanie co dostanę za taką piękną wygraną- zwrócił się Goetze do narzeczonej.
-a co byś chciał?-spytała
-ty wiesz co ja bym chciał-powiedział przytulając się do jej pleców.
-nie no ja mam nadzieję, że nasz maluszek nie odziedziczy po tobie tego zapędu w niektórych sprawach.
-no ale kochanie ja mam usprawiedliwienie-powiedział całując jej szyję
-doprawdy, jakie?
-no jak ma się taką piękną narzeczoną to jak mam nie mieć zapędów?
-no jakiś ty biedny kochanie-zakpiła z piłkarza
-no właśnie, więc teraz możemy udać się do naszego pokoju i zająć się sobą
-co masz na myśli w zajmowaniu się sobą?- dopytywała się jakby go nie znała i nie wiedziała o co chodzi
-no wiesz...-powiedział i zaczął ją gilgotać po brzuchu.
-hahaha....czemu mnie tak ukarałeś Boże i zesłałeś na moją drogę takiego...-w tym momencie spojrzała na niemca
-ale i tak mnie kochasz
-sama się sobie dziwię-powiedziała i pocałowała go w policzek
-więc jak dostanę swoją nagrodę, moja propozycja jest dalej aktualna-powiedział i spojrzał na nią z nadzieją.
-niech się zastanowię-udawała, że nie może się zdecydować-wiesz twoja propozycja jest wspaniała ale nie zgadzam się na nią, w nagrodę możesz mi posmarować plecki i zrobić ten swój masaż bo mnie tak plecy bolą.
-no dobra, dobra.
Dziewczyna położyła się na kocu na brzuchu, a jej ukochany Mario zaczął wcierać jej w plecy krem do opalania i przy tym masować.
-mmm....kochanie świetnie, nie przestawaj.-wymruczała
-nie przestaję, nie jestem taki jak ty.
Jakąś godzinę później
-to jak zbieramy się już?-spytał Łukasz
-no już możemy się zbierać, a potem na jakiś obiad?
-jasne, znam tu taką fajną karczmę
Nasza ferajna zmierzała w stronę swojego domku, nagle Mario wypatrzył jakiś krzaczek z owocami. Już chciał spróbować, ale na szczęście Iga go powstrzymała
-Mario nie jedź tego!
-ale dlaczego, przecież to są jagody.-upierał się
-nie to nie są jagody, wiem bo byłam w harcerstwie w młodości i tam nas uczyli takich rzeczy
-uf to dobrze, że mnie ostrzegłaś bo by po mnie było i nigdy nie zobaczyłbym mojego syna-uśmiechnął się uroczo
-syna?-spytała Lena
-tak, ja chcę syna
-na złość urodzę ci córeczkę-powiedziała pewna
-jeszcze zobaczymy-skwitował Mario
Doszli do domu, przebrali się i pojechali na obiad, zamówili sobie różne góralskie dania. Były przepyszne, chociaż musieli długo czekać, a Lewy jak to Lewy musiał zrobić jakiś odpał. Gdy podeszła do nich jedna kelnerka powiedział do niej:
-wie pani kim ja jestem?
-nie...niestety nie-takiej odpowiedzi nikt się nie spodziewał
-jestem wielki i boski Robert Lewandowski, a to piłkarze Bundersligi i nasze partnerki, a wy karzecie nam tyle czekać?!
-ja...ja przepraszam, już podaję-powiedziała i odeszła od naszego stolika
-widzicie, tak załatwia się sprawy-powiedział Robert, a my się zaśmieliśmy.
Po obiedzie pojechaliśmy do domu, był już wieczór, nudziło im się wiec postanowili....
___________________________________________________________________
No i mamy już 26 rozdział, dziękuje za wszystkie komentarze. Nie wiem czy u was też pada taki deszcze, ale ja dzisiaj trochę zmokłam jak wracałam ze szkoły. Jutro jadę na wycieczkę, więc następny rozdział dodam koło soboty, tak samo na drugim blogu gdzie serdecznie zapraszam lawkaktorazmieniazycie.blogspot.com
Cudowwny rozdzial,ale chcialabym zobaczyc Lewego w tym kapeluszu hahaha xD
OdpowiedzUsuńsuper rozdział Mario jak zawsze napalony.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział.Mario jak to Mario zawsze napalony . czekam na kolejny .
OdpowiedzUsuńRozdział genialy!
OdpowiedzUsuńRobert i jego odpał, nie no po prostu leże nie wstaje xD
Zapraszam do mnie
http://dlaciebiejestem.blogspot.com/
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
Ach, ten Mario!! kocham go normalnie!;)
OdpowiedzUsuńPragnę zaprosić Cię do mnie, i chciałabym, żebyś wyraziła http://pilkanoznamoimzyciem.blogspot.com/swoją opinię ;)
Świetny!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że urwałaś w takim momencie -.-
Czekam więc na kolejny! ;)
Genialny!! :D Szkoda że zakończyłaś w takim momencie.. :( Ale trudno, lepiej będzie się czekało na kolejny! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://wiezienswojegotalentu.blogspot.com/