niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 28

Będąc w polskich górach nie wypada nie odwiedzić Zakopanego. Dortmundzcy przyjaciele zostawili sobie to właśnie miasto na przedostatni dzień ich tygodniowych wakacji.
-no to słuchajcie może zaczniemy od Krupówek, potem Wielka Krokiew, a na koniec dobry obiad-zaproponował Piszczu
-ok-przystali na jego propozycię towarzysze.
Porobili sobie zdjęcia z różnymi ludżmi poprzebieranymi za dzikie stwory, oczywiście nie odbyło się bez autografów i zdjęć do których chłopcy chętnie oozowali. Zdarzyło się też coś co bardzo zdziwiło Lene, a oto ta sytuacja:
-przepraszam czy mogę prosić panią o autograf i zdjęcie?- spytała ją młoda nastolatka o ciemnych lokach
-mnie?-dopytywała się zdziwiona Lenka
-tak, jeśli to nie kłopot. Jest pani bardzo znaną osobą, chodzi pani z piłkarzem, ale to nie jest istotne. Pisze pani świetne artykuły i jest pani wzorem do naśladowania dla wielu nastolatek. Ma pani wiele fanpage'ów.
-łał powiem ci, że trochę się zdziwiłam, nie wiedziałam, że ktoś traktuje mnie jak wzór do naśladowania. To jak robimy to zdjęcie?
Dziewczyny zapozowały do zdjęcia, które zrobiła im Olka, następnie wielbicielka Leny wyjęła jeszcze zeszycik gdzie nażeczona Mario się wpisała, grzecznie podziękowała i odeszła.
-no kochanie muszę ci pogratulować, twój pierwszy autograf-powidział Mario
-szczerze to się trochę tym zdziwiłam, ale jest mi bardzo mi miło
Gdy już zwiedzili popularną ulicę w Zakopanym poszli zobaczyć Wielką Krokiew. Kupili bilety i wjechali na samą górę.
-patrzcie będę jak Adam Małysz-powiedział Robert, który właśnie siadał na miejscu gdzie skoczkowie przygotowywują się do skoku.
-ej proszę pana tam nie można wchodzić-powiedział ochroniarz i wyszedł z miotłą, poszedł w stronę Robert
Lewy zaczął uciekać, wyglądało to dosyć śmiesznie, piłkarz borussi ucieka, a tamten go goni miotłą.
-niech się pan zlituje, ja nie chcę do więzienia-wył Lewusek
-dobra ale teraz zmaitajcie z tąd na dół
posłusznie wykonaliśmy jego polecenie, nie ma co ten Robert to wszędzie zrobi jakiś przypał.
Następny dzień *Lena
Za chwilę jedziemy już do domu, chłopaki pokują bagarze do samochodów, a ja z dziewczynami robimy prowiant na drogę. Trzeba było przyznać, że było tego dość dużo, no ale wiadomo, jak chłopcy zaczną jeść to na jednej kanapce nie przystaną. Ogarneliśmy jeszcze trochę w domu i ruszyliśmy w drogę oowrotną. W naszym aucie kierował Mario, a u Polaków Łukasz. Droga strasznie mi się dłużyła, było już ciemno, asfald był śliski, już powoli zasypiałam. Poczułam jednak, że samochów dziwnie skręcił, jechaliśmy wprost na drzewo.
-Mario uwarzaj-krzyknęłam, jednak chyba było już za późno, wpadliśmy w poślizg.
*************************************
Krótki i bez jakiego kolwiek sensu, strasznie mi się nie podoba, ale był pisany na szybko. Chciałam jeszcze coś dzisiaj dodać. Następny może być nawet dzisiaj jeśli będzie 8 komentarzy. Pozdrawiam

8 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAA !!! Dodawaj następny prosze cie ;c , mam nadzieje ze z nimi wszystko okej i że Lena nie poroni... ;( Czekam na następny i mam nadzieje ze będzie jeszcze dzisiaj ! .

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny i nie gadaj głupot!
    Ciekawe co się z nimi stanie ;C
    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny z resztą jak każdy ;)
    Dodaj następny szybko , proszę ;c
    Mam nadzieję , że nic poważnego się nie stanie ;cc
    Czekam na następny .
    Pozdrawiam ;*
    PS . Jeśli możesz informuj mnie o nowych rozdziałach na moim blogu : http://agaikubastory.blogspot.com/ w zakładce spam .

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde mam nadzieje ze nic im nie bedzie,czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to! Mam nadzieję, że nic im nie będzie!
    Chciałabym widzieć, jak Lewy ucieka przed tym ochroniarzem! hahaha :>
    Czekam na kolejny! Dodaj dzisiaj, błagam <3
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje, że nic im nie będzie.
    Nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani